Blog

Mój film, moi statyści

Od wielu lat postrzegam świat jako projekcję mojego własnego umysłu. Ale od kilku lat zacząłem zauważać pewne różnice między postaciami w „moim filmie”. Jedni wydają się bardziej żywi, jakby mieli duszę, a inni wydają się pełnić swego rodzaju rolę statystów; są jakby „bez życia” i sami nie za bardzo mogą się zmienić. Moje skupienie uwagi na zewnętrznym świecie sprawia, że film trwa, wszyscy aktorzy wydają się bardzo prawdziwi i wydaje się, że „show must go on”. Z kolei odwrócenie uwagi od świata i skierowanie jej do wnętrza sprawia, że statyści albo przestają być potrzebni i znikają z mojego życia (w dobrym sensie – po prostu przestają odgrywać dla mnie określone role), albo się zmieniają (zaczynają dla mnie odgrywać inne role). Uzdrowienie następuje nie poprzez osąd, ale porzucenie osądu i miłość. Więcej o tym mówię na filmie: